Jeden z ulubionych krzewów ogrodników. Łatwy w uprawie i niewymagający. Ale, aby maliny obficie plonowały należy o nie zadbać, nie tylko w czasie owocowania ale również, a może nawet przede wszystkim, teraz na wiosnę.
Jakakolwiek roślina, która budzi się do życia na wiosnę, potrzebuje regularnego podlewania. Nie inaczej jest z malinami. Warto o to zadbać, tym bardziej, że tegoroczny początek wiosny jest wyjątkowo suchy i na słabszych glebach zapasów wody po zimie może po prostu nie być. Jest to o tyle istotne, że malina na płytki system korzeniowy. Przez co ciężko znosi suche okresy. Zresztą maliny wymagają podlewania przez cały sezon, aby wytworzyć dorodne owoce. Podczas podlewania, należy upewnić się, że gleba przemiękła na głębokość 40 cm.
Kolej na nawożenie. Jeśli nawoziliśmy maliny na jesień, to zapas składników pokarmowych powinien im wystarczyć do czasu kwitnienia. Natomiast, jeśli o nawożeniu jesiennym zapomnieliśmy, to wiosenne dokarmianie jest jak najbardziej konieczne. Wiosenne nawozy powinny zawierać sporo azotu, aby pobudzić roślinę do silnego wzrostu. Dobrze do nawożenia sprawdzi się gnojówka z kurzego obornika (podlewamy rozcieńczoną z wodą w stosunku 1:20) lub z krowiego obornika (tutaj 1:10). Na 1 m² powierzchni należy zastosować 3-5 litrów preparatu. Jak zawsze świetnie sprawdzi się również kompost, który rozsypujemy 5-6 kg na 1 m². Dobrze jest go wymieszać lekko ziemią, uważając, aby nie uszkodzić korzeni.
Jak już wspomniałem, maliny mają płytki system korzeniowy, dlatego warto je wiosną ściółkować. Z dwóch powodów. Po pierwsze warstwa ściółki uchroni korzenie krzewów przed przemarznięciem, gdyby trafiły się jeszcze silniejsze mrozy. Po drugie, ściółka zapobiegnie nadmiernemu parowaniu wody i pomoże utrzymać wilgotną glebę przez dłuższy czas. Ściółkować należy po zastosowaniu nawożenia. Jeśli nawozy zastosujemy na rozłożoną już ściółkę, nawożenie okaże się mniej efektywne. Przed ściółkowanie należy glebę dodatkowo wzruszyć (później już nie będzie możliwości), aby zapewnić lepszy dostęp tlenu do korzeni.
Jeśli nie zrobiliśmy tego jesienią, to wiosną należy maliny przyciąć. Stosujemy tutaj ciecie sanitarne. Usuwamy wszystkie suche, uszkodzone i przemrożone pędy. Usuwamy stare pędy. Wiosną łatwo je rozpoznać, będą tak suche, że łatwo wyłamie się je nawet ręką tuż przy zimie. Lub będą posiadały boczne odrosty. Sprawdzamy wierzchołki pędów, jeśli są przemrożone, to przycinamy je do pierwszego zdrowego pąka. Powinno to zadziałać na roślinę stymulująco. W myśl zasady co za dużo to nie zdrowo, wycinamy nadmiar krzewów. Powinniśmy zostawić 15-20 najsilniejszych pędów na jeden metra bieżący. Nadmiernie zagęszczenie skutkuje osłabieniem wzrostu z powodu braku składników odżywczych. Tyle jeśli chodzi o maliny letnie, owocujące tylko raz. Natomiast maliny jesienne, powtarzajcie owocowanie, można wyciąć wszystkie tuż przy ziemi (jeśli nie zrobiliśmy tego jesienią), lub wyciąć pędy które już owocowały (te brązowe), oraz słabe, a zostawić pędy jednoroczne (te zielone), które dodatków można skrócić o 15-25 cm. Powinniśmy otrzymać wtedy dwa zbiory. W praktyce jest z tym różnie, bo rośliny potrzebują wtedy więcej pokarmu i więcej wody. I może się okazać, że pierwszy plon, latem, będzie zadowalający, natomiast drugi plon, jesienią, słaby. Na glebach słabych lepiej uprawić maliny na jeden zbiór - jesienny.
Podczas prac przy malinach sprawdzamy krzewy pod kątem występowania szkodników. Baczną uwagę zwracamy na pędy. Mogą pojawiać się na nich charakterystyczne zgrubienia, zwane galasami. Jest to oznaka żerowania pryszczarka malinowca. Pędy z galasami wycinamy tuż przy samej ziemi i palimy.
Jeśli chcesz cieszyć się pysznymi i zdrowymi malinami w swoim ogrodzie, to polecam sklep z nawozami do malin, który oferuje wysokiej jakości produkty dostosowane do potrzeb tych wymagających roślin.
OdpowiedzUsuńSezon malin zbliża się wielkimi krokami, więc dzielę się z Wami swoimi sposobami na perfekcyjne wiosenne zadbanie o moje maliny!
OdpowiedzUsuń