Niby za oknem marzec, ale pogoda jeszcze bardziej zimowa. Na siewy do gruntu więc jeszcze za wcześnie, ale od czego jest inspekt. Tylko że na takie dość wczesne siewy, kiedy temperatura jest jeszcze niska, przydałoby się inspekt ogrzać. W naturalny sposób można to zrobić, wypełniając spód konstrukcji końskim obornikiem, ale nie jest to materiał łatwo dostępny. Więc co się stanie, jeśli wypełni się inspekt samą słomą.
Czas na ogrodowy eksperyment. Mam mały inspekt o wymiarach 80 × 120 cm. W połowie lutego, kiedy mróz ustąpił, wykopałem w inspekcję dół głębokości około 30 cm. Ziemia z wierzchu była jeszcze dość dobra, lecz pod spodem mam nieurodzajny piach. Podzieliłem więc zimie na dwie kupki, ta lepsza jeszcze się przyda.
Na dno wykopu ułożyłem warstwę liści. Najlepiej, gdyby były suche. Chodzi o to, aby izolowały warstwę grzejną od podłoża, tak aby nie ogrzewać głębszych warstw gleby tylko wnętrze inspektu. O suche liście w lutym może być trudno, więc warto o tym pomyśleć już jesienią i sobie trochę liści zgromadzić gdzieś nie będzie na nie padało.
Teraz przyszedł czas na warstwę grzejną, czyli słomę. Co do słomy to najlepiej, gdyby była krótka, będzie lepiej i szybciej się rozkładać. Słomę wrzucam dość luźno i ją roztrząsam widłami, tak aby wypełniła dokładnie cały wykop. Rozłożoną słomę ubijam. Inspekt ma dość niewielkie rozmiary, ale zmieściły się tam dwie czubate taczki słomy. Warstwa słomy ma teraz grubość około 25 cm.
Teraz rzecz najważniejsza. Sucha słoma nie będzie ogrzewała, dlatego trzeba ją dobrze podlać wodą. Dobrze, gdyby woda była ogrzana. Dopiero mokra słoma zacznie się rozkładać i podnosić temperaturę wewnątrz. Wody do podlania tez poszło sporo, bo kilka 10 litrowych konewek. Teraz inspekt należy zamknąć i czekać aż temperatura zacznie się w środku podnosić. Przy temperaturze spadającej nocami poniżej zera inspekt dodatkowo okrywałem. w dzień okrycie ściągałem, aby słońce ogrzewało wnętrze. Pierwszą oznaką, że wszystko funkcjonuje jak powinno, jest para wodna, która zaczęła się skraplać na wewnętrznej stronie folii. To znaczy, że pojawiła się różnica temperatury pomiędzy ciepłym wnętrzem a chłodnym powietrzem na zewnątrz.
Po kilku dniach pokusiłem się również o sprawdzenie temperatury w środku. Wybrałem pochmurny dzień, aby słońce nie fałszowało wyniku i sprawdziłem na termometrze z czujnikiem zewnętrznym, jaka jest temperatura w środku i na zewnątrz. Wewnątrz inspekt było cieplej o kilka stopni. I rzeczywiście, jeśli włożyć ręką do środka tuż nad słomą, to czuć różnicę.
Odczekałem jeszcze kilka dni (do ułożenia słomy to będzie ponad tydzień) i przyszedł czas na wypełnienie inspektu ziemią. Wykorzystałem tą dobrą odłożoną z wykopu. Użyźniłem ją dodatkowo, dodając ziemi torfowej, kompostu i ziemi liściowej (Jak zrobić ziemię liściową), którą robiłem na jesień w workach. Na słomę znów wrzuciłem warstwę suchych liści, po czym wrzuciłem ziemię. Warstwa słomy pod wpływem ciężaru jeszcze osiadła więc wyszła warstwa ziemi grubości około 10-15 cm. Udało mi się wyrównać do początkowego poziomu.
Siać jeszcze nie można, bo nie dość, że musi się ponownie ogrzać wnętrze, to jeszcze i musi się ogrzać warstwa wrzuconej ziemi (część przecież ponad tydzień leżała na zewnątrz obok inspektu). Znów odczekałem kilka dni i zmierzyłem temperaturę, tym razem różnica była trochę większa.
Podsumowując, użycie samej słomy jest metodą, aby ogrzać inspekt, ale nie jest to sposób tak efektywny, jak obornik koński. Słoma podnosi temperaturę zaledwie o kilka stopni, natomiast koński obornik może podnieść temperaturę nawet o kilkanaście stopni.
Wydaje się więc, że najlepszym rozwiązaniem byłoby do słomy dodać trochę obornika, niekoniecznie końskiego. Może być z chlewu, może być bydlęcy lub kurzy. Taki dodatek powinien sprawić, że temperatura podniesie się bardziej niż przy samej słomie.
Komentarze
Prześlij komentarz