Jak chronić rośliny w szklarni przed przymrozkami

 


Chłodna wiosna, przymrozek goni przymrozek, więcej dni z niską temperaturą niż tych z przekraczającą 20 stopni. Na przełomie kwietnia i maja mamy już często w szklarni, czy tunelu rośliny posadzone. Bo po to przecież są te konstrukcje, aby móc wysadzić warzywa ciepłolubne wcześniej, a nie czekać do połowy maja. Często również w szklarni stoi popikowana do pojedynczych doniczek rozsada. I teraz nie sposób przenieść do domu, do pomieszczenia wszystkich upraw kiedy grożą silniejsze przymrozki. Jak więc zabezpieczyć uprawy przed negatywnymi skutkami niskich temperatur?


Można zastosować dodatkowe osłony w postaci włókniny, folii (dobrze sprawdza się bąbelkowa), kocy itd. U siebie mam zbudowaną prostą konstrukcję nad doniczkami z pomidorami, na której mogę rozłożyć koce czy włókninę. Na niskie rośliny można położyć bezpośrednio włókninę, aczkolwiek lepiej, aby nie dotykała roślin. Jeśli natomiast mamy wysadzone już rośliny, to można okryć je indywidualnie. Można przykryć plastikowymi butelkami z obciętym dnem, warto przeciąć butelkę na pół, wtedy mamy dwie gotowe osłony. Do pomidorów sprawdzą się 5 litrowe butle po wodzie. Do mniejszych roślin mniejsze butelki po napojach lub nawet słoiki. Takie słoiki czy butelki można również nałożyć na rozsadę w doniczkach. Można również zbudować prostą konstrukcję, łuki z drutu czy z giętkich gałązek nad posadzonymi roślinami i okryć ją folią. Powstanie wtedy taki tunel w tunelu.


Dobrym izolatorem jest papier, więc można wykorzystać do osłony karton i gazety. Najlepiej zwinąć te materiały w stożek, który można spiąć zszywaczem, dzięki czemu powstanie coś w rodzaju namiotu, który nakładamy na rośliny. Jeśli chodzi o gazety, to warto wziąć kilka stron i dodatkowo jeszcze zmiąć. Dzięki czemu tworzą się kieszenie powietrzne pomiędzy stronami, co poprawia właściwości izolacyjne.

Wymienione wyżej pomysły sprawdzą się również przy uprawie gruntowej, aczkolwiek jeśli spadki temperatury będą sporo poniżej zera, to niestety w gruncie mogą okazać się niewystarczające.


Ale wróćmy do tuneli i szklarni. Ciekawym pomysłem jest ustawienie w tych pomieszczeniach naczyń, pojemników z wodą. Mogą to być wiadra, dobrze sprawdzą się znów plastikowe butle 5 litrowe. Naczynia wypełnione z wodą ustawiamy w szklarni już od rana. Przez cały dzień woda się nagrzewa, a w nocy będzie oddawać ciepło, co powinno nie dopuścić do przemarznięcia roślin. Najlepiej sprawdza się ten sposób, kiedy dzień poprzedzający poranny przymrozek jest słoneczny, wtedy woda dobrze się nagrzeje. Gorzej jak jest pochmurnie. Niby można wlać do naczyń gorącą wodę, ale z podgrzaniem kilkudziesięciu litrów wody może być problem.


Przejdźmy teraz do źródeł ciepła. Najprostszy sposób to rozstawić na noc w szklarni świece. Niestety jest to źródło ognia, więc trzeba robić to z głową. A więc ustawić świece na niepalnym podłożu a jeszcze lepiej włożyć do niepalnego pojemnika, typu metalowe wiadro lub gliniana doniczka. Takie pojemniki mają jeszcze jedną zaletę. Będą się od płomienia świecy nagrzewały i potem ciepło oddawały. Dobrym pomysłem jest zastąpienie świec wkładami do zniczy, będą się dłużej paliły.

Czy można wykorzystać grill? Owszem daje ciepło, ale w przeciwieństwie do świec, może dawać również mnóstwo dymu. W zamkniętej szklarni dym nie będzie miał ujścia i może negatywnie wpłynąć na rośliny. Jest więc to stateczność.

To teraz mniej zawodne źródła ciepła. Na pewno dobrze sprawdzą się grzejniki elektryczne czy termowentylatory (popularne kiedyś "farelki"). Potrafią w mroźną noc skutecznie ogrzać tunel czy szklarnię. Choć oczywiście ze względu na ceny prądu, nie są zbyt ekonomiczne. Na szczęście przymrozki rzadko trwają dłużej niż kilka dni, a i dogrzewać można tylko nad ranem, kiedy temperatury są najniższe.


Dobrym rozwiązaniem jest wstawienie pieca do szklarni. Nie sprawdzi się to wszędzie, bo być może wymagałoby to przeróbki konstrukcji szklarnia, aby wyprowadzić komin. Jednak jest to źródło ciepła niezawodne.

Podsumowując, najlepiej sprawdzają się zewnętrzne źródła ciepła, ogrzewania, szczególnie przy mroźniejszych nocach. Przy niewielkich chłodach często wystarczy dodatkowe okrycie. Jednak należy liczyć się z tym, że przykrycie temperatury nie podniesie, tylko uchroni rośliny przed przemarznięciem. I niestety warzywa ciepłolubne (pomidory, ogórki) mają to do siebie, że przy niskich temperaturach, nawet już poniżej +10 stopni Celsjusza ich wzrost zostaje zahamowany i musi kilka dni minąć, zanim znów zaczną rosnąć.  

Komentarze