Przycinanie róż to jeden z najważniejszych zabiegów pielęgnacyjnych tych pięknych roślin. Przygotowując ogród do zimy, często zastanawiamy się, czy podobnie jak np. byliny, róże również należy na zimę przyciąć a dopiero potem okryć. Czy jesienne cięcie róż przynosi pożytek, czy jednak szkodzi?
W naszym klimacie, mimo coraz łagodniejszych zim, nadal mogą pojawiać się silniejsze mrozy. Owszem nie są już one długotrwałe, ale czasami zdarzą się pojedyncze dni kiedy temperatura spada mocno poniżej zera, poniżej -10 stopni Celsjusza. Rośliny przez łagodne temperatury są rozhartowane i kiedy przychodzi znaczne ochłodzenie, mocno cierpią, mogą ulec uszkodzeniu. Poza tym nawet po ciepłej zimie może zdarzyć się chłodna wiosna z późnymi przymrozkami, które także stanowią zagrożenie dla roślin. W końcu, w listopadzie czy grudniu, nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaka będzie nadchodząca zima. Róże to nie są rośliny całkowicie mrozoodporne, owszem w miarę dobrze znoszą zimowe warunki, szczególnie jeśli się o nie odpowiednio zadba (kopczykowanie), ale wahania temperatury ciepło-mróz są dla nich niebezpieczne. Jest jeszcze jedna kwestia związana z pogodą, w przypadku długiej i ciepłej jesieni cięcie mogłoby pobudzać róże do dalszego wzrostu, wypuszczania nowych pędów. A takie nowe przyrosty są najbardziej wrażliwe nawet na niewielki mróz. Z tych powodów nie zaleca się przycinać róż przed zimą. Owszem można w listopadzie czy grudniu użyć sekatora, ale będzie to bardziej cięcie sanitarne.
Jesienią należy się ograniczyć jedynie do:
- usunięcia owocostanów i przekwitłych kwiatostanów, na których często pojawia się szara pleśń
- wycięcia suchych i chorych pędów. Można spotkać na pędach m.in. raka wgłębionego
- usunięcia liści porażonych przez choroby. Wycina się liście z białym nalotem, świadczące o porażeniu przez mącznika prawdziwego oraz czarnymi plamami, świadczące po obecności choroby zwanej czarną plamistością liści.
- ewentualnie można wyciąć pędy krzyżujące się, które zimą będą się o siebie obcierały, co może skutkować ich uszkodzeniem.
Wszelkie wycięte chore liście i pędy należy zniszczyć (warto też wygrabić opadłe liście), bo są one siedliskiem patogenów. Nie należy ich wyrzucać na kompost.
Po takim oczyszczeniu krzewów należy róże okryć. Polecanym sposobem jest kopczykowanie. Róże obsypuje się, tworząc właśnie kopczyk o wysokości około 20 cm. Okrycie powinno zabezpieczać rośliny nie tylko przed mrozem, ale także przed nadmierną wilgocią. Najczęściej do kopczykowania wykorzystuje się ziemię, ale może być to również kompost, trociny, liście (najlepsze są dębowe i bukowe), torf czy gałązki drzew iglastych.
Nigdy nie wiemy, jaka część pędów róż przemarznie. Dzięki okryciu mamy to zabezpieczenie, że nawet gdyby fragmenty pędów, które są nieokryte w całości przemarzły, to roślina zawsze będzie mogła wypuścić nowe odrosty z tej części zakopczykowanej. Dlatego cięcie przeprowadzamy dopiero na wiosnę, kiedy niektóre pędy usuwa się w całości, a wszystkie pozostałe skraca. Wtedy też jesteśmy w stanie ocenić, na jakiej długości pęd zimą przemarzł i wtedy tę martwą część wycinamy.
Podsumowując, jesienią należy ograniczyć się tylko do niewielkiego cięcia, które usunie chore pędy, liście i kwiatostany. Silniejsze cięcie należy przeprowadzić dopiero na wiosnę.
Komentarze
Prześlij komentarz