Dlaczego zaleca się, aby w Adwencie nie przekopywać gleby

 


Grudzień to tradycyjnie czas Adwentu. Na pewno wielu ogrodników spotkało się z zaleceniem, aby w tym czasie nie przekopywać gleby i zostawić ją w spokoju. 

Osobiście mieszkając całe życie na wsi, rzadko widziałem, aby rolnicy w grudniu pracowali na polach, np. pola orali. Obojętnie czy jest to mały rolnik, czy taki posiadający kilkaset hektarów. Raczej starają się zakończyć wszystkie swoje prace w listopadzie. Oczywiście są wyjątki, bo czasami do późnej uprawy zmuszają terminy ostatnich wykopków czy po prostu pogoda. Jakby jednak nie patrzeć ostatnie grudnie były ciepłe i czasami pogoda aż zachęcała do pracy z glebą. W tym roku jest trochę inaczej, bo pierwsze zimowe akcenty pojawiły się już w połowie listopada, a i tegoroczny grudzień ciepły nie będzie.

Jednak zalecenie, aby nie pracować z glebą, jest nadal silne i – co więcej – zyskuje jeszcze na uznaniu. Można nawet powiedzieć, że jest to wielowiekowa tradycja. Bo nasi przodkowie wychodzili z założenia, że jeśli ziemia cały rok "pracowała", to przychodzi taki czas, że musi odpocząć. Ludzie żyjący dawniej na wsi wiedzieli, czym może grozić orka czy przekopywanie ziemi w grudniu. Świadczą o tym przysłowia: "Kto, ziemię w Adwent pruje, ta mu trzy lata choruje" oraz "W Adwenta spoczywa ziemia święta". Czy to tylko takie mądrości ludowe, czy jest w tym coś więcej?


Faktem jest, że jesienią przyroda zwalnia i przygotowuje się do zimowego spoczynku. Nie inaczej jest również z organizmami żyjącymi w glebie, od owadów, przez dżdżownice po bakterie i grzyby. Co więcej, te mikroorganizmy, aby przetrwać zimę, chowają się w głębsze warstwy gleby. I teraz każde późnojesienne przekopywanie ziemi wydobywa je na powierzchnię. Ich procesy życiowe są już tak spowolnione, że nie są w stanie powrócić głębiej. Zostają na powierzchni i pierwszy większy grudniowy mróz je po prostu zabija. 

Zanim gleba się zregeneruje, zanim wrócą do niej nowe mikroorganizmy może minąć znaczny okres czasu. Być może tak jak w tym przysłowiu — aż trzy lata. Oczywiście na pewno będzie to zależało od żyzności gleby, od jej kondycji, późniejszego jej nawożenia (np. kompostem), i oczywiście od tego, jak mroźna, a zwłaszcza bezśnieżna będzie to zima. Jednak zniszczenie życia w glebie będzie można szybko zauważyć, już na wiosnę. Posadzone czy posiane rośliny będą słabiej rosły, będą mniej odporne na choroby i szkodniki, co w końcu będzie skutkowało marnymi plonami.

Na pewno z tym adwentowym zaleceniem zgodzą się zwolennicy parmakultury, zasady "no dig", czy nawet rolnicy, którzy coraz częściej uprawiają swoje pola w systemie bezorkowym.

Zastanówmy się jednak jeszcze na inną rzeczą. Skoro wydobycie na powierzchnię pożytecznych mikroorganizmów powoduje ich śmierć, to również giną wydobyte a zimujące w ziemi szkodniki: pędraki, drutowce, śmietki itp. które są najczęściej groźne dla korzeni roślin. Tylko tutaj trzeba zastanowić się, czy taka czynność przyniesie więcej szkody, czy więcej pożytku. Bo jeśli gleba miałaby się regenerować kilka następnych lat, to taki rodzaj zwalczania szkodników pożytku nie przyniesie. Do zwalczania szkodników lepiej zastosować inne sposoby: przede wszystkim płodozmian, sadzenie roślin odstraszających szkodniki, osłanianie, ściółkowanie, w końcu roślinne gnojówki, np. z wrotyczu lub z czosnku.

Gleba więc niech w zimowych miesiącach, nie tylko w Adwencie, odpoczywa. Nie przekopujmy obornika, kompostu, nie zwalczajmy mechanicznie chwastów, nie wzruszajmy ziemi, jeśli chcemy mieć zdrowszą glebę i lepsze plony. Przekopać np. poplon przecież można również na wiosnę. 

Komentarze