Jak okrywać róże na zimę

 


Róża jest zwana królową ogrodu i nie da się ukryć, że ten przydomek jest właściwy, bo niewiele jest roślin ozdobnych, które tak potrafią upiększać ogród. Choć ostatnie zimy są raczej ciepłe, to jednak warto róże na zimę okrywać, bo to wrażliwe rośliny.

Zanim jeszcze róże zostaną okryte, to trzeba je przygotować. Mianowicie usunąć liście i pędy porażone przez choroby grzybowe. Każdy, kto miał w ogrodzie róże, na pewno zaobserwował, że są podatne na choroby. Bardzo często na liściach można zaobserwować objawy mączniaka prawdziwego w postaci białego nalotu na liściach, czy czarną plamistość, pod postacią okrągłych plam na liściach. Dlatego właśnie bardzo wskazane jest jesienią zbieranie porażonych liści, nie tylko tych już opadłych, ale również warto zaatakowane liście z krzewów usunąć. Róż jesienią nie należy przycinać (można ewentualnie usunąć pędy porażone przez choroby), cięcie wykonuje się dopiero na wiosnę, kiedy będzie dobrze widać, jaka część pędu przemarzła i o ile trzeba go skrócić.

Do okrywania róż należy przystąpić dopiero po silniejszych przymrozkach, czyli mniej więcej od połowy listopada do początku grudnia. Tutaj duże znaczenie ma ten początkowy okres, kiedy temperatury spadają i często pojawiają się przymrozki, powodujący zakończenie wegetacji i zahartowanie roślin. Dlatego nie należy okrywać róż zbyt wcześnie.

Nie jest wskazane także zbyt grube okrywanie, które sprzyja dobremu przezimowaniu grzybów chorobotwórczych, a nie samych krzewów. Materiał na okrycia należy dobrać tak, aby zabezpieczał nie tylko przed mrozem, ale również przed dużą wilgotnością. Najlepiej sprawdzi się zwykła ziemia, ale można użyć także torfu, piasku, trocin czy gałązek drzew iglastych oraz zimowej włókniny. Powinny być to materiały oddychające, więc odpada folia.


Róże krzewiaste okrywa się najprościej. Obsypuje się krzewy do wysokości około 20 cm. Ziemi do obsypywania nie należy pobierać z bliskiego sąsiedztwa krzewu, bo można w ten sposób odsłonić korzenie róż i narazić je na przemarznięcie. Wydaje się, że wysokość 20 cm to niewiele, ale chodzi o to, aby obsypać i zabezpieczyć przede wszystkim nasadę korony. Górne, nieokryte części i tak będą na wiosnę przycinane.


Róże pnące odczepia się od podpór, pędy związane razem kładzie na ziemi i mocuje do podłoża. Pień obsypuje się ziemią na wysokość około 20 cm, czyli tak samo jak róże krzewiaste. W tym przypadku nie jest zalecane obsypywanie ziemią całej korony. Przysypane pędy mogą stać się delikatniejsze, a potem zostać uszkodzone już po odkryciu przez wiosenne przymrozki. A może zdarzyć się tak, że pod warstwą ziemi wypuszczą korzenie, co również jest szkodliwe. Dlatego leżące na ziemi pędy okrywa się np. słomą, liśćmi czy gałązkami drzew iglastych. Jeśli jednak takie róże ciężko zdjąć z podpór, bo są np. bardzo rozrośnięte, wtedy pędy okrywa się gałązkami świerkowymi, słomianymi matami, lub zimową białą włókniną przy podporach czy ścianie.


Róże pienne również mogą być przyginane do ziemi, ale trzeba robić to delikatnie i co roku w tę samą stronę. Koronę przymocowuje się do ziemi i obsypuje u nasady ziemią, pozostawiając górne pędy odkryte. Pnia nie trzeba ziemią przysypywać, ale warto byłoby go okryć gałązkami świerkowymi czy słomą. Jeśli jednak jest problem z przygięciem róży piennej do ziemi, czy też nie chcemy ryzykować złamania pnia, można pozostawić różę w pozycji pionowej. Wtedy koronę związuje się ściśle i okrywa słomą czy gałązkami drzew iglastych, tworząc chochoł, lub zabezpiecza włókniną. 

Komentarze